przetłumaczone przez Lwa Szkłowskiego ku pamięci jego zmarłego syna Antona
Tytuł oryginalny: Mission to Venice
Rozdział 1
RZYM, luty. (Reuters) – Dziś wieczorem na północnym Adriatyku zaginął amerykański bombowiec odrzutowy, który prawdopodobnie przewoził bombę atomową. Samolot wykonywał rutynowy lot z bazy w południowej Austrii do innej bazy w Hiszpanii. Ostatni kontakt samochodu miał miejsce z cywilną stacją radiową w Trieście. To było proste pytanie o pogodę. O ile wiadomo, nie ma naocznych świadków katastrofy samolotu. Przedstawiciele Sił Powietrznych USA na miejscu odmówili komentarzy poza stwierdzeniem, że gdyby pojazd miał na pokładzie bombę atomową, nie zostałby załadowany…
W Paryżu było zimno. Przed luksusowym hotelem Crillon leniwie padał płatek śniegu, ale Nick Carter go nie zauważył; jedwabne zasłony w jego pokoju były zaciągnięte i całował Georgette. To był, pomyślał Killmaster, gdy jej ciepłe, mokre usta dotknęły jego, a jej ostry, mały język drażnił go, to świetny sposób na rozpoczęcie nowego dnia. Georgette Duclos była cudowną maszyną do seksu. Nacisnąłeś przycisk – w tym przypadku wystarczyło pocałować małą, spiczastą pierś – i silnik zaczął szumieć. Silnik Georgette można było zatrzymać tylko w jeden sposób – przytulić ją.
Nagle Georgette odepchnęła Nicka i spojrzała na niego wąskimi, zielonymi oczami. „Nicholas Carter, jeszcze mi nie powiedziałeś, że mnie kochasz!” Jej angielski był gęsty z francuskim akcentem.
Miała na sobie tylko piżamę Nicka zapinaną na jeden guzik i wyglądała jak piękna lalka. Georgette miała zaledwie dwadzieścia lat i była zaawansowana seksualnie nawet jak na Francuzkę. Nick znał ją od lat, odkąd była chudą dziewczyną z długimi nogami i trądzikiem, a nie widział jej od dawna, aż do ostatniej nocy. Pił w nocy w kawiarni na Montmartrze, kiedy nie wiadomo skąd obok niego pojawiła się ona, cała dorosła i piękna. Georgette opuściła własne towarzystwo i planowała później wczołgać się do jego łóżka.
Nick ponownie przyciągnął ją bliżej siebie. „Je te trouve tres jolie” – wymamrotał w jej pachnące blond włosy.
Znowu chciała się wyrwać, ale on trzymał ją w zgięciu swego silnego ramienia. „To nie to samo” – westchnęła Georgette. „Oczywiście, że jestem piękna. Nawet głupi ludzie tak mówią. Ale chcę, żebyś mnie kochał, Nick. Naprawdę mnie kochał.
Nick Carter puścił ją z westchnieniem. Nieważne, kim byli, starzy czy młodzi, zawsze tacy byli. Chcieli usłyszeć, że są kochani. Killmaster nie był pozbawiony wad – ale nie kłamał. Z wyjątkiem wykonywania swojego zawodu.
Spojrzał z podekscytowaniem na sufit, utkwił wzrok w jednym z figlarnych puttów – wszystko w Crillon było wyjątkowo rokokowe – i starał się nie śmiać. Podniósł prawą rękę i spojrzał Georgette w oczy.
– Nie mogę cię okłamywać, kochanie. Nie kocham cię. Nigdy nie kochałem kobiety. Nie mogę tego zrobić. To stara klątwa rodziny Carterów. Nie wolno nam nikogo kochać. Idę spać: tak. Bardzo mi się podoba: nie. Bardzo smutny.'
Georgette spojrzała na niego podejrzliwie. Kurtka od piżamy rozpięła się, odsłaniając dziewczęce piersi z maleńkimi sutkami w kolorze truskawki. Przygryzła pełną dolną wargę. „Jesteś wielkim głupcem!”
Nick uśmiechnął się. - Bez wątpienia, kochanie.
Usiadła obok niego i podskoczyła na materacu.
„Me trouves tu sympiqueque?”
Nick zaśmiał się. 'Liczyć na to. Je t'aime beaucoup. Naprawdę cię lubię, Georgette. Jesteś słodki. Jesteś także gorącą dziewicą i myślę, że powinniśmy mieć to już za sobą, zanim...
Dziewczyna zrobiła brzydką minę. „Jak to się stało, że jest dziewicą? Co to znaczy?'
To nie ma znaczenia, kochanie. Ubierz się i zniknij. I miejmy nadzieję, że twój ojciec lub narzeczony nigdy się o tym nie dowie. Mogłoby to spowodować międzynarodowy incydent, a mojemu szefowi się to nie spodoba”. Ojciec Georgette był prominentnym członkiem korpusu dyplomatycznego, a jej obecny narzeczony – miała ich kilku – był sekretarzem prezydenta Francji.
– Nie – powiedziała stanowczo dziewczyna. – Nie ubiorę się… jeszcze nie. Oparła swoje gibkie ciało o Nicka. Owinęła smukłą nogę wokół jego muskularnych ud i zaczęła go całować.
– Entrez – powiedział Nick Carter. Naciągnął na nie prześcieradło. Weszła starsza służąca z tacą pełną przykrytych naczyń. - Twoje zamówienie, monsieur.
– OK – powiedział Nick. „Połóż to tam, dobrze? Mrugnął do nadąsanej dziewczyny. „Widzisz, nawet dzielę się z tobą śniadaniem”.
Pokojówka z pozbawioną wyrazu twarzą położyła tacę na łóżku. Co to jest? Wszyscy Amerykanie byli maniakami seksualnymi, a te młode dziewczyny – ach!
Szybko przeszła przez pokój, pochylając się, żeby podnieść spódnicę, żółte spodnie, pończochy i pasek. Położyła je na krześle i podeszła do drzwi. - Potrzebujesz więcej usług, monsieur?
Nick powiedział z ustami pełnymi rogalika: „Nie. Dziękuję.' Georgette wyglądała na wściekłą.
Pokojówka zamknęła drzwi, ale nie wyszła od razu. Stała z uchem przyciśniętym do drzwi, a na jej niepozornej, starczej twarzy malował się smutek. Młodzież. Miłość. Mon Dieu – to nie trwa długo!
W pokoju zadzwonił telefon i usłyszała, jak mężczyzna odbiera. Słodka bestia, ten facet. Jakie mięśnie! Słuchała jego głosu, pogodnego i przyjemnego, choć z jakąś chłodną nutą, dochodzącego zza cienkich drzwi.
- Carter - och, dzień dobry, szefie. Cóż, nie, proszę pana. Niezupełnie sam. Który? Ale proszę pana, właśnie przyjechałem. Tak tak wiem. Zawsze podejmuję ryzyko…
Cisza. Potem usłyszała, jak mówił cicho: „Przestań, kochanie. Nie teraz. To jest praca.
Następnie: „W porządku, proszę pana. Jestem w następnym samolocie. Żegnam pana.
Kliknięcie opuszczanego klaksonu. Dziewczyna zapytała: „Wracasz do Stanów, Nick?”
'Tak. Wracam do Stanów, do cholery... Natychmiast. Natychmiast! Ubierz się, kochanie, i wyjdź. Może jeszcze się spotkamy i...
"NIE! Jeszcze nie. Mamy jeszcze czas, żeby...
– Nie mamy czasu, Georgette. Kiedy szef gwiżdże, idę. To ważna rzecz, widzisz. Beaucoup d'pilne. Dużo pieniędzy.'
'Nie obchodzi mnie to. Mamy jeszcze czas na miłość.
'Nie ma potrzeby.'
'Wow!'
Rozległo się pukanie i odgłos spadających naczyń i sztućców. Pokojówka wzdrygnęła się. Taca spadła lub została rzucona.
Usłyszała krzyk dziewczyny.
„Je vous aime, Nick! Kocham Cię... '
W Waszyngtonie padał gęsty śnieg i przewidywano przenikliwe zimno, ale w słabo oświetlonej sali konferencyjnej było ciepło i duszno. Killmaster pocił się lekko, siedząc obok swojego szefa Hawka i słuchając szczegółów Operacji Sea Monster. W tym pokoju odbywały się wyłącznie „ściśle tajne” spotkania i odprawy, a Nick nie był do końca pewien, gdzie się znajduje. On i Hawk w towarzystwie uzbrojonego wartownika przeszli przez szereg wind prowadzących do piwnicy z labiryntem korytarzy. Nick podejrzewał, że znajduje się gdzieś w schronie przeciwbombowym pod budynkiem Departamentu Stanu.
Podpułkownik stał przed dużą oświetloną mapą na końcu długiego, ciemnego pokoju, ze wskaźnikiem w dłoni. Końcówka spoczywała na północnej części Morza Adriatyckiego, pomiędzy Wenecją a Triestem. „Około sto dziesięć mil od wybrzeża” – powiedział wódz. Stuknął kijem w mapę. „Nasz samolot i bomba są gdzieś tam, na dole. Ławice, rynny, łachy, bariery, co tylko chcesz, wszystko tam jest. Samolot rozbił się w zeszłym tygodniu i do tej pory nie udało nam się go znaleźć. Oczywiście musimy zachować szczególną ostrożność, a to nam przeszkadza – nie chcemy wywołać paniki”.
Niemilitarny mężczyzna, siedzący trzy siedzenia od Nicka, powiedział: „Nie. Niedobrze jest zostawiać tam nasze stare bomby atomowe. A mówiąc o panice, Włosi...
Szef przerwał mu ostro. - To nie jest nasze terytorium, proszę pana. Bez polityki, proszę. To jest przegląd postępów, to wszystko.
Admirał prychnął. „Brak postępu jest bardziej podobny”.
Za Hawkiem interweniował wyższy rangą urzędnik CIA. — Co dokładnie się dzieje, dowódco? Mam na myśli: nowe procedury czy coś?
Szef wyglądał na zmęczonego. Wyjął z kieszeni czystą chusteczkę i wytarł łysiejącą głowę. – Robi się wszystko, co w ludzkiej mocy, proszę pana. Pracują nad nim trzy różne zespoły – Siły Powietrzne, Marynarka Wojenna i Włosi. Mamy helikoptery z filmem na podczerwień, które próbują mierzyć radioaktywność. Marynarka wojenna ma około tuzina statków. Przyjechały do nas dwumiejscowe pojazdy podwodne i batysfery oraz specjaliści do ich obsługi. Prowadzimy tajne badania radioaktywności na obszarach przybrzeżnych. Dzięki Bogu, że nigdzie nie ma śladu!
Inny mężczyzna w cywilnym ubraniu zapytał: „Czy promieniowanie naprawdę grozi?”
Szef ponownie otarł czoło. „Zawsze istnieje jakieś niebezpieczeństwo. Na chwilę obecną jest to minimalne, ale może się to zmienić. Zależy od wielu czynników – od rzeczywistych okoliczności katastrofy, możliwych uszkodzeń korpusu bomby, narażenia na działanie wody i wielu czynników. Po prostu jeszcze nie wiemy.
Generał powiedział: „Gdyby Rosjanie się dowiedzieli, byłaby to wielka propaganda. Oczywiście nie wiedzą jeszcze, że bomba spadła, ale kiedy to zrobią, nie będziemy mieli zielonego pojęcia, co zrobią.
„To nie powinno wyciekać” – warknął szef. „Staramy się, aby wyglądało to na całkowicie normalną akcję ratunkową”.
Szef rozejrzał się po zebraniu i zacisnął usta. „Nie ma powodu, dla którego mieliby się o tym dowiedzieć. Wszyscy jesteście bezpieczni i w tym przypadku myślę, że możemy zaufać Włochom. Mają więcej do stracenia niż my. Dobra, panowie, powiem wam, co zrobimy z tymi łodziami podwodnymi.
W taksówce powrotnej do siedziby AX Nick Carter powiedział: „Myślę, że widzę szerszy obraz, proszę pana, ale jeszcze nie rozumiem, z czym mamy do czynienia – dlaczego jest to rutynowa praca dla AX”.
Hawk był jeszcze cichszy niż zwykle. Jego garnitur był pognieciony, wyglądał, jakby mało spał, a na jego ogorzałej, starej twarzy widniał szary zarost. Żuł niezapalone cygaro i ponuro spoglądał na swojego agenta numer jeden.
- Oczywiście, że tego nie rozumiesz. Ale to minie. Cała ta rozmowa miała na celu przekazanie ci pewnych informacji. To z pewnością będzie wyzwaniem dla AH. Nie mogą znaleźć tej bomby. Musimy ją znaleźć za nich.
Killmaster wiedział, że w tym momencie nie powinien o nic więcej pytać. Hawk był w jednym ze swoich złych humorów i potrafił być bardzo surowy. Nick odprężył się i rozejrzał po zaśnieżonym Waszyngtonie. Z daleka Kapitol wyglądał jak nakładka na tort weselny. Dzień pracy dobiegł końca i tysiące zaśnieżonych samochodów pędziło w kierunku Georgetown, Chevy Chase i Falls Church, gdzie było ciepło przy kilku drinkach, dobrym obiedzie i może trzaskającym kominku.
Nick westchnął cicho i przeniósł Lugera w wygodniejsze miejsce. Wrócił do czynnej służby – i znowu z bronią w kieszeni. Wilhelmina, de Luger; Hugo, mała, ostra szpilka; małą bombę gazową, którą nazwał Pierre. Nick nie widział nic dziwnego w jeżdżeniu uzbrojonym po zęby po jednej z najbardziej cywilizowanych stolic świata. W Waszyngtonie można równie łatwo umrzeć, jak w Malabarze. Zwłaszcza jeśli byłeś Nickiem Carterem, najlepszym zabójcą AH, poluje na ciebie połowa tajnych agentów na świecie. Taksówka pełzała przez ruch uliczny jak żółty ślimak. Hawk opuścił okno i wyrzucił przeżute cygaro. Włożył nową między zęby i zapytał, nie patrząc na Nicka: „Czy była miłą dziewczyną?”
'Przepraszam?'
Hawk zmarszczył brwi jak głupie dziecko. – Ta dziewczyna, Nick, to ta, której porwałem cię w Paryżu. Czy była miła?
Nick spojrzał na swojego szefa. To nie w stylu Hawke'a interesować się swoimi sprawami osobistymi. Musiał być ku temu powód.